emiliadanczak

9 września 2022

Studia w Korei

Aktualności

Wybór studiów, nie tylko kierunku, ale też uczelni, jest jednym z tych, które mają bardzo duży wpływ na nasze życie. Jedną z możliwości jest podjęcie studiów za granicą, które stanowią duże wyzwanie, ale mogą być niesamowitą przygodą. Jeśli zastanawiasz się nad tą opcją, już dziś zapraszam na serię wywiadów ze studentami różnych zagranicznych uczelni. Na początek wywiad z Danielą, studentką Hangcock University of Foreign Studies w Seulu.

Jeśli jesteś zainteresowany studiami za granicą mogą Cię zainteresować różwnież rozmowy na temat studiów w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Holandii.

Na początku chciałabym się zapytać co dokładnie i gdzie dokładnie studiujesz?

Ja studiuję w Seulu na Hangcock University of Foreign Studies. Jestem na kierunku International Economics and Law.

Dlaczego zdecydowałaś się na studia w Korei?

Od jakiegoś czasu, nawet jeszcze będąc w Polsce, byłam zainteresowana kulturą azjatycką. Po liceum chciałam zrobić gap year w Stanach Zjednoczonych, ale przez sytuację związaną z covidem i to, że nie było wiadomo czy i kiedy granice zostaną otworzone, mój plan legł w gruzach. Postanowiłam, że zaaplikuję na studia i stwierdziłam, że czemu by nie spróbować w Korei na przykład. Korea jest przecież znana z tego, że ma edukację na bardzo wysokim poziomie.

Po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła „studia międzynarodowe Korea” wyświetlił mi się mój uniwersytet, miał bardzo dobre opinie i wyglądało na to, że byłabym w stanie się tam dostać. Praktycznie od razu zaczęłam zbierać dokumenty i w styczniu dostałam informację, że się dostałam.

Wystarczyła Ci polska matura, czy potrzebne były jeszcze np. jakieś certyfikaty?

Nie, oni ode mnie wymagali właściwie tylko matury, ocen końcowych z liceum. Wymagali też certyfikatu z języka angielskiego, chcieli, żeby to był albo IELTS albo TOEFL, a ja miałam CAE. Złożyłam papiery z CAE, ale dostałam informację, że nie przedstawiłam certyfikatu językowego. Napisałam, że zdałam CAE, który jest równie dobry co IELTS, na co dostałam odpowiedź, że akceptują tylko IELTS i TOEFL, ale w takim razie będę musiała mieć z nimi wywiad. No więc miałam, dzień po świętach, bo tam się Świąt Bożego Narodzenia nie obchodzi. Z dokumentów to by było na tyle. Nie musiałam składać żadnych certyfikatów dotyczących języka Koreańskiego, bo mój kierunek teoretycznie powinien być prowadzony w języku angielskim, nie zawsze tak jest, ale to już inna sprawa.

A jakie widzisz różnice między polskim systemem nauczania, studiowania przede wszystkim a tym koreańskim?

Jest zdecydowanie inaczej. Jest inny system oceniania, w Polsce mamy z góry wyznaczone od ilu procent jest jaka ocena, w Korei jest comparative system więc osoba z najwyższą oceną wyznacza jakby 100%. Tylko 30% najlepszych osób może dostać A, 30% może dostać B, dalej C, D i ktoś musi dostać Fail. Dwie osoby mogą dostać różną liczbę punktów, ale tę samą ocenę na podstawie tego na przykład jak bardzo się starali na danym egzaminie, czy na przykład podjęli jakąś próbę, czy po prostu oddali pustą kartkę. To jest jedna rzecz. Druga to bardzo duży nacisk, który kładziony jest tu na naukę. W Korei popularne są na przykład czynne 24 godziny na dobę kafejki, które są przeznaczone stricte do uczenia się. Ja też w takich kafejkach byłam i na przykład o 2:00 w nocy nadal 90% miejsc jest zajętych, już nie mówiąc o okresie midterms i finals. Na studiach Koreańczycy i tak sobie trochę odpuszczają, bo dla nich i dla ich rodzin najważniejsze jest to, żeby dostać się na jak najlepszy uniwersytet. Od tego momentu oceny są nadal bardzo ważne, ale nie aż tak. Wcześniej normalne jest to, że na przykład dwunasto-, czternastolatkowie idą do szkoły, a po niej idą do czegoś co się nazywa Hagwon (학원) i to jest taka „szkoła po szkole”. My też mamy co prawda zajęcia dodatkowe, ale postrzegane są one raczej jako rodzaj hobby, a oni chodzą tam po to, żeby się po prostu nadal uczyć. Potrafią tam siedzieć do 11, 12 w nocy.

Przez tak duży nacisk na naukę, z tego co wiem, ale nigdy nie sprawdzałam jakoś bardzo dokładnie tych danych, w Korei jest największy odsetek samobójstw wśród młodzieży.

Widzisz to wśród swoich rówieśników na studiach? Są bardzo przytłoczeni przez naukę, czy raczej po prostu przyzwyczajeni do dużego obciążenia?

To znaczy ja mam w większości zagranicznych znajomych i to w dużej części z Europy więc mamy w dużej mierze podobne doświadczenia. Jeśli chodzi o moich koreańskich znajomych to jest różnie. Mam jedną koleżankę, która rzeczywiście się bardzo przykłada do nauki, ale mam też kolegę z Korei, który już dużo mniej się przykłada więc to po prostu bardzo zależy. Są bardzo różne podejścia do studiowania.

Jakie widzisz zalety studiowania w Korei?

Nie do końca wiem jak wygląda studiowanie w Polsce, bo nigdy nie brałam tego pod uwagę. Na pewno bardziej podoba mi się życie w Korei. Chociażby z tego powodu, że czuję się tutaj dużo bezpieczniej. W Polsce bałabym się o 2:00 w nocy iść sama przez miasto, a tu się nie boję, między innymi przez to, że poziom przestępczości w Korei jest bardzo niski. Całe miasto jest też monitorowane.

Dużo rzeczy jest też bardzo usprawnionych. Widać to na przykład po klimatyzacji, która jest wszędzie, w transporcie miejskim, w metrach, w busach, we wszystkich kafejkach, wszędzie.

Jak się tam studiuje i żyje w Korei Tobie, jako imigrantce?

Na pewno dużo osób na ulicach po prostu się na mnie patrzy i nie postrzegam tego ani w sposób negatywny, ani pozytywny, po prostu szczególnie osoby starsze nie miały za dużego kontaktu z osobami o nie koreańskim, czy nawet nie azjatyckim typie urody. Dużo osób często, jeżeli gdzieś wychodzę na miasto mówi, że jestem śliczna, bo mam dość jasną cerę i blond włosy.

To co było dla mnie na pewno trudne to formalności. Przyjeżdżając do Korei trzeba mieć wizę studencką, ale jest ona dosłownie potrzebna tylko do samego wjazdu do kraju. Potem wizę trzeba wymienić na coś co nazywa się ARC, to znaczy teraz nazywa się chyba tylko RC, bo rozwinięcie tego skrótu to Alien Registration Card więc Alien z wiadomych powodów zostało z nazwy usunięte, ale wszyscy nadal mówią ARC. Ja czekałam na tę kartę 2 miesiące, a bez niej mało co można zrobić. Trudno jest dostać koreański numer telefonu, da się to zrobić, ale jest bardzo trudno, nie można założyć konta bankowego, a nie mając koreańskiego konta bankowego nie można zamawiać rzeczy przez Internet, nie można zmawiać jedzenia. To samo z numerem telefonu, bez niego dużo rzeczy nie da się załatwić, ale po uzyskaniu ARC wszystko staje się dużo łatwiejsze i da się bez problemu funkcjonować. Teraz na przykład zmieniam mieszkanie i bez problemu znalazłam agenta, który mówi po angielsku.

Są też niestety miejsca, na przykład kluby, bary, do których jako osoba nie z Korei nie zostałabym wpuszczona. Może jeśli poszłabym z jakimś Koreańczykiem, wtedy tak, ale idąc np. z koleżanką z Niemiec, nie zostałybyśmy wpuszczone.

Jaki był Twój największy szok kulturowy?

Bardzo trudno mi powiedzieć, bo ja byłam w całą kulturę Korei dość mocno zanurzona zanim do niej przyjechałam. Na większość rzeczy byłam przygotowana. Co mnie bardzo zdziwiło, to jest bardzo mała rzecz, to to, że wszyscy uwielbiają chodzić w klapkach. Jedną rzeczą, która mi przeszkadza jest to, że kobiety powinny się przysłaniać u góry, nie powinny odkrywać ramion, ani dekoltu, nawet małego. Można nosić bardzo krótkie spódniczki, ale od góry należy być przykrytym. Było to dla mnie o tyle trudne, że większość bluzek jakie ze sobą przywiozłam to były topy.

Jakie są koszty studiowania w Korei?

Moje studia są płatne na pewno dlatego, że studiuję na prywatnym uniwersytecie więc nie wiem, jak to wygląda na uniwersytetach publicznych. Ja płacę w przeliczeniu niecałe 14 tysięcy złotych na semestr.

Zdecydowałabyś się na studia w Korei jeszcze raz?

Zdecydowanie tak, ale nie wiem czy na ten sam uniwersytet. Ten uniwersytet jest bardzo znany z exchange students i kursu językowego z koreańskiego i rzeczywiście dla tych osób są bardzo pomocni i otwarci, ale już dla studentów międzynarodowych studiujących tu pełne 4 lata, nie tak bardzo. Jak mamy jakieś problemy sami musimy sobie z nimi poradzić, o wielu rzeczach nam nie mówią i dowiadujemy się o nich dopiero po jakimś czasie. Tak jak mówiłam, mój kierunek powinien być w całości po angielsku, a przynajmniej 4 przedmioty, które są wymagane do ukończenia studiów, są po koreańsku. Wiem, że jeden z nich – ekonomię, będę mogła mieć po angielsku, ale znaczy to tyle, że egzamin będę mieć po angielsku, a wszystkiego będę musiała nauczyć się po prostu sama. Profesor powiedział mi, że on może zapewnić mi filmiki, które znalazł w Internecie, ale muszę całą resztę ogarnąć sama… Moim błędem był na pewno za mały research na temat uniwersytetów w Korei, aplikując po prostu nie do końca liczyłam się z tym, że się dostanę, a jak się dostałam to już było za późno. Teraz na pewno bardziej bym się rozejrzała za różnymi opcjami, ale samą Koreę na pewno bym jeszcze raz wybrała.

Planujesz zostać w Korei po skończeniu studiów?

To niestety zależy. Jeśli nie będę umieć mówić całkiem płynnie po koreańsku będzie mi bardzo trudno dostać tu pracę. Tutaj generalnie trudno jest znaleźć zatrudnienie osobom z zagranicy. Na pewno łatwiej jest, jeśli powie się, że ma się na przykład męża z Korei, bez tego jest trudno, nie jest to niemożliwe, ale jest trudne.

Skip to content