Jeśli jesteś zainteresowany studiami za granicą w ogóle mogą Cię zainteresować również wywiad o studiach w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Korei.
Na początku chciałabym się zapytać co dokładnie i gdzie studiujesz?
Studiuję Liberal Arts and Sciences na Erasmus University College, który przynależy do Erasmus University Rotterdam. W ramach tego kierunku mam możliwość wyboru tzw. major, czyli specjalizacji. W moim przypadku jest to prawo międzynarodowe.
Dlaczego zdecydowałaś się na studia w Holandii?
Pierwsza przyczyna jest dość banalna, bo jest nią Brexit, który troszeczkę uniemożliwił mi studia w dość popularnym miejscu jakim była i nadal jest Anglia. Drugą przyczyną było to, że po prostu chciałam wyjechać z Polski na studia. Uczyłam się wcześniej w programie matury międzynarodowej i chciałam dalej kontynuować naukę zarówno w języku angielskim, jak i w obcym kraju, trochę dla doświadczenia, a trochę też dla kontaktu z międzynarodowym środowiskiem akademickim. Taki kontakt jest dla mnie czymś fascynującym i kształcenie się pod okiem najlepszych osób w swoim fachu było dla mnie jednym z decydujących czynników.
Jakie widzisz różnice między systemem studiowania w Holandii i w Polsce?
Ostrzegam na początku, że moja perspektywa będzie zauważalnie różna od perspektywy osób studiujących na klasycznych uniwersytetach i w klasycznym systemie szkolenia, bo Liberal Arts and Sciences są bardzo odmienną rzeczą od po prostu studiów zagranicznych, czy studiów w Holandii. Nasza nauka musi być dużo bardziej systematyczna, przedmioty mamy ze wszystkich dziedzin naukowych, są to zarówno nauki ścisłe, humanistyczne, społeczne, czy też ekonomiczno-biznesowe. To jest pierwsza różnica. Pomimo tego, że studiuję prawo, studiuję też, tak na dobrą sprawę, mnóstwo innych rzeczy. Kształcę się bardzo ogólnie z możliwością robienia bardzo wąskiej ścieżki specjalizacji.
Kolejną różnicą jest to, że mamy bardzo indywidualny tok nauczania, bardzo dużą wolność i bardzo mały uniwersytet. W związku z tym jest to zupełnie inny system funkcjonowania w społeczności akademickiej. Każdy ma głos, każdego zna ekipa koordynująca kierunek. Na collegach, które oferują program Arts and Sciences jest dużo większa dowolność i prawo wyboru, które pozwalają na jak najlepsze ukierunkowanie siebie. Jesteśmy też pod opieką bardzo wyczulonych na tę indywidualność tutorów.
Kolejna rzecz to to, że cały system holenderski jest bardzo nastawiony na praktykę. Zawsze, czy to w collegach, czy na uniwersytetach, jest bardzo dużo applied knowledge, dużo study case-ów. Na collegach jest też duży nacisk na akademickość, czyli pisanie prac akademickich nie zależnie od poziomu. Jesteśmy uczeni i trenowani po to, żeby takie prace akademickie naprawdę pisać i projektować różnego rodzaju research adekwatnie do swoich dziedzin, ale też tak, żeby mieć wgląd na to jak to wygląda w innych dziedzinach. To jest bardzo duża różnica. Nauka nie polega na tym, żeby zapamiętywać dużo różnych szczegółów, czy tak jak w moim przypadku – uczyć się kodeksów na pamięć, tylko mieć później taką wiedzę z prawa międzynarodowego, żeby umieć ją zaaplikować i do rzeczy akademickich, i do praktyki zawodowej.
Jakie widzisz zalety studiowania w Holandii i w tym kontekście ściśle akademickim, i w kontekście życia i mieszkania w tym kraju?
Zacznę może od kontekstu akademickiego, żeby płynnie kontynuować dalej. Myślę, że na pewno jedną z zalet jest nacisk na indywidualność, na to, żeby pozwolić studentom uczyć się w bardzo zróżnicowany sposób i odkrywać te dziedziny, które są im bliskie. Generalnie w Holandii przez nastawienie na praktykę, jesteśmy dużo lepiej przygotowani do wyjścia w świat, wyjścia na rynek pracy. Jesteśmy też gotowi do pracy przez to, że wyjeżdżamy na własną rękę i tak naprawdę musimy nauczyć się przebywać w obcym kraju. To też na pewno jest bardzo kształtujące doświadczenie, które daje dużo samodzielności. Już sam uniwersytet bardzo, bardzo usamodzielnia, ponieważ nikt nas nie trzyma za rączkę, nikt nie mówi to musicie zrobić w taki sposób. Jak dostajemy opisy zadań to są one raczej tak zaprojektowane, że by wspomagać naszą kreatywność. Nikt nie przeprowadza nas przez proces od początku do końca, tylko jesteśmy trochę zdani sami na siebie, co wykształca dużo większą samodzielność akademicką i krytyczne myślenie. To jest największa zaleta studiów w Holandii.
Co do samego kraju, zaletą mieszkania w Holandii jest poznanie troszeczkę bardziej otwartego społeczeństwa, nie tylko otwartego w sposób polityczny, bo o tym nie ma co się rozgadywać, jest to rzecz dość oczywista. Powiedziałabym, że ludzie sami w sobie są otwarci, pomocni. Funkcjonuje się w kraju, który generalnie napawa optymizmem. Wszyscy mają raczej pogodne nastawienie, chętnie się socjalizują, wypadanie na drinka, czy na kolację po zajęciach jest bardzo normalne. Każdy szuka balansu. Pomimo tego, że ludzie relatywnie dużo tu pracują, mogą liczyć na dobre wynagrodzenie, studenci też mogą liczyć na względnie dobre wynagrodzenie, na fajne oferty pracy i staży, a przy tym mają czas dla siebie. Jeżdżą też wszędzie na rowerach, co jest oczywistością, jeśli ktoś coś czytał o Holandii, ale to wspomaga też pewien zdrowotny obraz człowieka tam. To jest kraj, w którym można się uczyć balansu między życiem bardziej rozrywkowym a pracą czy zdrowiem.
A jakie widzisz wady?
Kryzys mieszkaniowy. Ogromne problemy ze znalezieniem mieszkania, szczególnie, że do Holandii napływa coraz więcej studentów. Strasznie ciężko jest znaleźć sobie lokum, które byłoby w dobrym przedziale cenowym i jeszcze z zaufanego źródła, najlepiej agencji, która nie oszukiwałaby na każdym kroku. Wiadomo, że we wszystkich większych miastach, nawet w Polsce, są takie problemy, natomiast tam to jest szczyt i apogeum.
Minusem też są na pewno koszty. Koszty utrzymania to nie są rzeczy, które są jakoś bardzo dofinansowywane, tylko jeśli na przykład pracuje się w Holandii określoną liczbę godzin.
Z pozoru Holandia może się wydawać krajem bardzo opiekuńczym i przyjaznym dla osób z zagranicy, jednak trzeba spełniać pewne kryteria, które często dla studentów mogą być nieosiągalne, szczególnie przy wymaganiach na uczelni. Bardzo mało jest wsparcia i stypendiów, które nie byłyby tylko dla Holendrów. Pewna taka faworyzacja Holendrów przez rząd, co jest oczywiście zrozumiałe, to jest w końcu ich państwo, ale z drugiej strony będąc otwartym krajem i szczycąc się przyjmowaniem studentów z zagranicy, mogliby wspierać tak samo studentów z zagranicy, którzy też przez jakiś czas przecież pracują na ich konto.
Transport publiczny jest też bardzo drogi i nie jest za bardzo wspierany dla studentów za granicznych, tak jak dla Holendrów. To jest też aktualnie w trakcie zmian, rząd holenderski nad tym pracuje, został też pozwany przez studentów zagranicznych.
Kontynuując wątek bycia studentem z zagranicy, jak Ci się studiuję jako imigrantce? Doświadczyłaś jakiś napięć na tym tle? Może jakiś szoków kulturowych?
Myślę, że kilka szoków kulturowych na pewno, ale głównie wynikających z tego, że obracam się w bardzo wielokulturowym środowisku i to jest moja wola. Było kilka sytuacji, w których coś mnie zdziwiło, ale to nigdy nie było coś bardzo poważnego. Na pewno zupełnie inna jest hierarchia, może warto tu zaznaczyć, że to jest tylko case mojego uniwersytetu. Mamy tu „EUC (Erasmus University College) bauble” jesteśmy bardzo diverse community, więc to funkcjonowanie jest zupełnie inne niż w samym Erasmus University, na którym dominują Holendrzy. Ja w swoim środowisku, w którym praktycznie każdy jest z innego kraju, czy innej kultury czuję się dobrze i nie mam problemów z tym, że jestem obca, z obcego państwa, ale to też dzięki dużemu naciskowi, który jest kładziony przez sam uniwersytet na to, żeby na uczelni tę różnorodność kultywować.
Kwestia języka jest rzeczą, która może przeszkadzać i mi często też przeszkadza, ale to też ze swojej niechęci, lenistwa, czy czegokolwiek, co sprawia, że się go aktywnie w żaden sposób nie uczę. Jest możliwość oczywiście, żeby praktycznie z każdym i wszędzie dogadać się po angielsku, ale w kwestiach formalnych jest często bariera, żeby niektóre rzeczy załatwić po angielsku płynnie i z taką samą zręcznością, co po holendersku. Innych barier, poza tym ściśle lingwistycznym aspektem, nie odczuwam aż tak.
Zdecydowałabyś się na wyjazd do Holandii jeszcze raz?
Tak. Na pewno. Nie koniecznie tylko dlatego, że jest to doświadczenie, które tak bardzo kształtuje i sprawia, że musimy stać się samodzielni bardzo, bardzo szybko i to we wszystkich kwestiach, bo tu dochodzą takie czynniki jak ogarnięcie rozumem całego nowego kraju, wszystkich zwyczajów, kwestii administracyjnych, ale też odnalezienia się w tak międzynarodowym środowisku i odnalezienia siebie w nim. To jest taka rzecz, która wzmaga i wspomaga samorozwój, który szczególnie szybko właśnie zachodzi w Holandii, która jest środowiskiem wystawiającym dość intensywnie na różne koncepcje, czy zachowania, mniejszości… Musimy wykształcić własne opinie.
Holenderski system kształcenia też personalnie mi odpowiada, ale to jest kwestia bardzo indywidualna, wszystko należy dostosować pod siebie. Zdecydowałabym się na te studia drugi raz, bo bardzo rozwinięty jest system pomocy. Jeśli z czymś sobie nie radzimy, czy jeżeli czujemy się gorzej, to albo po prostu ludzie, którzy są mili i otwarci są w stanie zagwarantować pomoc i takie uczucie bardziej jak u siebie, albo profesjonaliście na Uniwersytecie czy w różnych instytucjach są bardzo kompetentni i wyszkolenie w ułatwianiu wejścia w dorosłe i uniwersyteckie życie.
Planujesz zostać w Holandii po studiach?
Na ten moment nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć, myślę, że zobaczymy, jak się rozwinie sytuacja na świecie, czy będę mogła się przeprowadzić, żeby studiować jeszcze w innym kraju, zanim zdecyduję, gdzie ostatecznie wyląduję. Jestem otwarta na to i nie mam określonego planu, ale nie wiem, czy zostałabym w Holandii, żeby się tam osiedlić i budować tam przyszłe życie. Na pewno jest to super miejsce na prowadzenie młodego, rozrywkowego życia.
Chciałabyś jeszcze coś dopowiedzieć?
Przede wszystkim, że jest to bardzo okrojona opinia i wypowiedź, bo nie sądzę, że jest miejsce na to, żeby wszystkie szczegóły zawrzeć. Warto też może wspomnieć, że pomimo tego, że jest dużo strachu, ale też inicjatyw, które są super, bo pozwalają się zapoznać z tym jak się studiuje, jaki jest dany kraj, to dla każdego ten experience będzie zupełnie, zupełnie inny i warto to podkreślać. Różne rejony Holandii się od siebie różnią, mieszkanie w Rotterdamie, który jest dużym miastem, różni się od mieszkania na przykład w Mastrichcie czy Utrechcie, gdzie atmosfera jest dość kameralna. Warto więc poczytać o mieście, skontaktować się z kimś kto już tam jest i nie jechać w ciemno. Na pewno też otworzyć głowę przed przyjazdem do Holandii.
Jeśli przecztałeś cały artykuł zachęcamy do ocenienia go. Twoje zdanie pomaga nam się rozwijać.