O tym jak studiować informatykę opowie Łukasz Janeczko – programista i doktorant Informatyki. Prywatnie fan podróżowania, planszówek, lingwistyki oraz spędzania czasu w oazowych i harcerskich klimatach (ognisko, gitara itp). W wolnym czasie chodzi po górach z przyjaciółmi, gra w planszówki (najczęściej takie z motywem budowania swojego imperium) lub grę Cywilizacja VI, kiedy może zwiedza różne miejsca na świecie i w okolicy (koniecznie odkrywając lokalne atrakcje, historię, kulturę i kuchnię).
Emilia Dańczak: Czy mógłbyś powiedzieć, co studiujesz?
Łukasz Janeczko: Skończyłem studia z informatyki (inżynierskie i magisterskie) na (jeszcze nieoddzielonym) Wydziale Informatyki, Elektroniki i Telekomunikacji AGH. Teraz robię doktorat z Informatyki w Instytucie Informatyki na AGH w dziedzinie zwanej Obliczeniową Teorią Wyboru Społecznego (COMputational SOcial Choice), równolegle pracując jako Senior Backend Engineer w firmie w Javie, Kotlinie i Pythonie.
Emilia Dańczak: Które przedmioty uważasz za kluczowe na swoich studiach? Z których wyniosłeś najwięcej przydatnej wiedzy?
Łukasz Janeczko: Najwięcej mi dały Algorytmy i Struktury Danych. To dzięki nauczyłem się analitycznego myślenia, umiejętności dostosowania rozwiązania do panujących warunków i przemyślanego pisania kodu. Były świetnie prowadzone, a wyniesiona wiedza przydawała mi się nie tylko w nauce, lecz również w różnych zadaniach w pracy i w rekrutacji (zadania algorytmiczne są częstym etapem na rekrutacjach do firm).
Pod kątem stricte zawodowym (senior backend engineer w Javie i Pythonie) sporo mi dały Technologie Obiektowe, Inżynieria Oprogramowania, Bazy Danych oraz przedmioty, na których uczyłem się tych języków.
Pod kątem naukowym (mojej dziedziny naukowej, to bardzo od tego zależy, gdyż nauka jest bardzo obszerna) oprócz Algorytmów najbardziej Teoria Obliczeń i Złożoności Obliczeniowej, Matematyka Dyskretna, Algorytmy dla Problemów Trudnych Obliczeniowo i Algorytmiczna Teoria Gier, gdyż z tych rzeczy korzystam na co dzień w pracy badawczej.
A ogólnorozwojowo to również Systemy Operacyjne, Metody Obliczeniowe w Nauce i Technice, Programowanie Współbieżne i Sieci Komputerowe, dzięki nim poznałem różne wyzwania informatyki i zyskałem podstawy, by się orientować w różnych obszarach.
Emilia Dańczak: Czy zaczynając studia dziś, skupiłbyś się na czymś bardziej/mniej?
Łukasz Janeczko: Tak. Na pewno bym się bardziej zainteresował różnymi inicjatywami i organizacjami studenckimi oraz konferencjami naukowymi i wydarzeniami. Wprawdzie angażowałem się w duszpasterstwo akademickie oraz w algorytmiczne koło naukowe, uczestniczyłem w akademickich konkursach w programowaniu zespołowym (AMPPZ i CERC) i brałem udział w hackatonach (m.in. Google Hash Code), niemniej jednak dopiero pod koniec studiów i po studiach zobaczyłem, jak wiele rzeczy przegapiłem, ponieważ po prostu nie wiedziałem o nich.
Konferencje naukowe są świetną okazją do poznania zarówno znanych naukowców, jak i wielu młodych ludzi (nie tylko doktorantów, również magistrantów) z różnych części świata, którzy też są fajnymi osobami, mają swoje pasje i z którymi rozmowy i spotkania otwierają przed Tobą nowe horyzonty i dają nowe spojrzenie na świat. Podobnie jest wiele kół i organizacji studenckich, w których nie tylko można robić ciekawe rzeczy, ale również poznać kolegów i przyjaciół na lata, a także osoby, które kiedyś pomogą Ci znaleźć pracę lub z którymi będzie się współpracować. Studia to nie tylko nauka (choć jest to niewątpliwie główne zajęcie), to również zdobywanie wielu umiejętności i kompetencji (technicznych i miękkich) oraz poznawanie ludzi, z którymi będzie dzieliło się pasje, zainteresowania albo chociaż współpracowało.
Emilia Dańczak: Czy miałeś na studiach jakieś staże/praktyki? Czy były obowiązkowe? Jak wyglądały?
Łukasz Janeczko: Tak, na moich studiach każdy musiał odbyć przynajmniej miesięczne praktyki najpóźniej na wakacjach po trzecim roku (o ile wiem, to jest częste w przypadku studiów inżynierskich), choć w mojej branży (informatyka) szło się zwykle na trzymiesięczny staż już po drugim roku. Podczas stażu wytwarzało się oprogramowanie dla firmy w ich technologiach, czasem to był własny mniejszy projekt zaplanowany na cały staż, a czasem współpraca przy czymś większym. Praktyki czy staże były w IT płatne, w wielu firmach miało się też swojego mentora, który prowadził i pomagał w różnych zadaniach czy codziennych wyzwaniach.
Ja praktyki zrobiłem po drugim roku w firmie Nokia. U mnie wyglądało to tak, że razem z dwoma praktykantami stanowiliśmy trzyosobowy zespół, który dostał dwa mniejsze projekty. W pierwszym miesiącu rozbudowywaliśmy wewnętrzne skryptowe narzędzie z prostym UI-em, które miało za zadanie puszczać testy dla dodanych ostatnio zmian, sprawdzić czas wykonywania testów i w przypadku jego wyraźnej zmiany wykryć, które zmiany to spowodowały (w branży telekomunikacyjnej bardzo ważna jest szybkość działania, od tego zależą nasze połączenia i ich jakość).
Drugi projekt robiliśmy przez dwa miesiące od zera i polegał na tym, że dostając dane ze stacji bazowych, skrypty, które mieliśmy napisać, automatyczne je przetwarzają, wyliczają różne wskaźniki oraz generują automatycznie przejrzystego excela z wykresami i statystykami. Takie skrypty bardzo ułatwiały pracę specjalistom, którzy mogli dzięki temu ocenić, czy wydarzyło się coś złego, kiedy to się stało oraz możliwie szybko znaleźć przyczynę (uszkodzona antena, przeciążenie sieci, zbyt dużo handoverów). Tutaj również projekt zakończył się sukcesem, byliśmy dumni z tego, jak potem to dobrze działało, a jakość skryptu i exceli zachwyciła pracowników korzystających z tego.
Zatem oba projekty zakończyły się sukcesem, oprócz zdobycia umiejętności programistycznych nauczyłem się współpracy w zespole, pracy w metodologii agile oraz umiejętności doprowadzenia projektu do końca.
Warto także dodać, że w wielu przypadkach studenci dostawali propozycję dalszej współpracy lub szukali pracy w nowej firmie, dlatego większość studentów Informatyki pracowała na częściowy etat jeszcze przed obroną inżynierki.
Emilia Dańczak: W co warto się angażować na studiach?
Łukasz Janeczko: W przedmioty, które Cię interesują lub które w miarę Cię ciekawią i są prowadzone w dobry sposób przez kompetentnych ludzi. To najlepszy sposób na znalezienie potem ciekawego tematu pracy i dobrego promotora, który przekaże wiedzę domenową i ogólnorozwojową.
Warto również zapoznać się z organizacjami i kołami studenckimi i się wkręcić. Dzięki temu można się sporo rozwinąć, poznać ciekawych ludzi i robić ciekawe rzeczy.
Warto poszukać także ciekawe wydarzenia (np. Studencki Festiwal Informatyczny) i konferencje oraz zaangażować się w nie z podobnych powodów jak wyżej.
Przemyślany Erasmus (na dobrej uczelni z dopasowanymi przedmiotami) też jest fajny. Warto rozglądnąć się dużo wcześniej i popytać innych, bo terminy są sztywne i procedury mają miejsce sporo wcześniej (ponad pół roku przed wyjazdem). Unikałbym jechania gdziekolwiek (są miejsca, w których poziom jest wysoki i prawie wszyscy mówią dobrze po angielsku, a są miejsca, w których poziom jest taki sobie i nie jest łatwo dogadać się po angielsku poza kampusem).
Emilia Dańczak: Czy warto jest pracować na studiach? Czy jest to w ogóle możliwe?
Łukasz Janeczko: Praca na studiach jest zdecydowanie możliwa. Wiele branż usługowych (gastronomia, sklepy, korepetycje) zatrudnia studentów i pozwala im na nieregularne godziny pracy, dostosowane do ich skomplikowanych grafików.
Możliwość pracy na studiach „w zawodzie” zależy od kierunku i branży. W niektórych, takich jak IT, normą są opcje pracy na częściowy etat z elastycznymi godzinami dla studentów. Z tego powodu u mnie już podczas studiów inżynierskich większość osób pracowała w branży IT na częściowy etat (zwykle ⅗, część ½ czy ⅘ ).
U mnie na kierunku praca na pełen etat była rzadkością, pojawiała się u ambitnych osób chcących awansować na lepsze pozycje pełnoetatowe i to głównie na ostatnim roku studiów, choć prawdą jest, że te osoby również dokończyły studia i obroniły się z powodzeniem.
Na niektórych kierunkach po prostu nie da się pracować wcześniej w branży, bo trzeba mieć odpowiednie uprawnienia czy kompetencje. Wtedy popularne są praktyki / staże wakacyjne, które umożliwiają nabywanie praktycznych umiejętności. Warto wpierw poczytać opinie w internecie i wśród znajomych, aczkolwiek sporo zależy od konkretnego zespołu i sposobu pracy.
Emilia Dańczak: Czy warto pracować podczas studiów?
Łukasz Janeczko: Moim zdaniem tak, choć nie na cały etat i nie przez cały okres studiów.
Pierwsze dwa lata są zwykle najbardziej wymagające i najłatwiej odpaść, jak się zaniedba naukę i zawali kontrolne przedmioty. Na kierunku miałem kilku zdolnych kolegów, którzy oprócz studiów pracowali na spory wymiar etatu (np. jako kelnerzy czy sprzedawcy), przez co mieli mniej czasu na naukę i nie dali rady. Lepiej wtedy, jeśli sytuacja materialna na to pozwala, skupić się na studiach i zdaniu wymaganych przedmiotów, żeby nie groziło wykreślenie z listy studentów.
Potem natomiast sytuacja ulega zmianie, od trzeciego roku wzwyż wielu ma w miarę opracowany system nauki, lepiej zarządza czasem i ma dużo więcej nabytych umiejętności, które chce rozwinąć w praktycznych zastosowaniach. Zdecydowanie polecam szukać praktyk/stażów, a w ramach możliwości branży pracy na częściowy etat, gdyż można się wtedy sporo nauczyć od praktyków, nabrać nowych kompetencji oraz nawiązać wartościowe kontakty.
Inną zaletą jest to, że dzięki pracy na studiach mamy dużo bogatsze CV, więcej praktycznych umiejętności, a przede wszystkim dużo wyrazistszy i pełniejszy przegląd możliwych opcji. Dużo atrakcyjniejszy jest kandydat, który kończąc studia może pochwalić się praktycznym doświadczeniem. Również dzięki temu człowiek ma okazję zweryfikować wyobrażenia z rzeczywistością, a także rozeznać, czy dana praca mu odpowiada, czy też powinien szukać czegoś innego.
Emilia Dańczak: Czy masz jakieś rady dla studentów rozpoczynających studia od października?
Łukasz Janeczko: Nie zaniedbujcie nauki, uczcie się regularnie i systematycznie, nie próbując lecieć na minimum i bez wysiłku (częsty błąd początkujących studentów). Odkładanie wielu rzeczy na później czy też koniec semestru skutkuje potem sporym stresem i nieprzespanymi nocami, tego da się uniknąć. Lepiej robić zadanie od razu i dać sobie czas w razie gdyby coś nie wyszło.
Robienie minimum (strategia „3.0 i do domu”) jest atrakcyjnym rozwiązaniem na początku studiów i da się tak przelecieć studia, lecz to się potem odbije na kolejnych latach, a przede wszystkim w życiu zawodowym. Nie chodzi o to, że trzeba pamiętać wszystko, bo tak się nie da, wiele wzorów zapomnicie za kilka lat, ale jak będziecie mieć z grubsza orientację, to po prostu sprawdzicie wzór, przeczytacie krótki komentarz i go zastosujecie, a nie będziecie musieli przerabiać kursów od zera.
Część przedmiotów po prostu trzeba się nauczyć żmudną pracą i zdać. Nie pomoże tutaj kontestowanie sensu istnienia jakiegoś przedmiotu, a tylko zaplanowanie strategii i jej wykonanie. Nic nie przyjdzie bez pracy, trzeba przeliczyć wiele całek, żeby nabrać w nich biegłości.
Zwróćcie baczną uwagę na warunki zaliczenia, które powinny zostać podane na początku zajęć. Przeliczcie sobie, ile punktów musicie mieć z kolosów, a ile z zadań domowych i projektów. Im wcześniej zapewnicie sobie zaliczenie, tym większy spokój będziecie mieć i tym więcej czasu na problematyczne przedmioty.
Nie próbujcie iść przez studia samemu. Jedni są lepsi z czegoś, inni z czegoś innego. Współpracując z innymi studentami z roku, możecie się sporo nauczyć, otrzymać pomoc oraz budować wspólne przeżycia. Być może oprócz pojedynczych geniuszów i samouków, najlepiej radzą sobie ludzie aktywnie współpracujący z innymi i niebojący się zapytać / poprosić o pomoc (tym pierwszym to też sporo pomaga!)
Zdecydowanie warto szukać pasujących kół naukowych i organizacji studenckich, zaangażować się w nie, ale rzecz jasna w rozsądny sposób, bo to studia są priorytetem.
Przeczytałeś artykuł? Oceń go, wypełniając ankietę.
Projekt współfinansowany ze środków Ministerstwa Edukacji i Nauki.