Psychologia definiuje motywację jako proces „przez który czynności są zaczynane i podtrzymywane, tak żeby zrealizowane zostały określone potrzeby”, ale potocznie znacznie częściej rozumiemy ją jako siłę, której chyba najbliżej do inspiracji czy weny, bo przecież czekamy na nią i tłumaczymy się jej brakiem. Co więc zrobić, by brak motywacji nie był już więcej pustą wymówką, którą sami sobie serwujemy?
Po pierwsze warto jest zrozumieć procesy, które nami kierują podczas podejmowania działania, bo w końcu motywacja nie jest tylko mrzonką, ale ważnym mechanizmem, który zrozumiany ułatwia zarządzanie swoimi działaniami.
Motywację najłatwiej można podzielić na wewnętrzną i zewnętrzną. Wewnętrzna to ta, która wywodzi się z, jak sama nazwa wskazuje, naszego wnętrza, to ta, która każe podejmować działania dla wewnętrznej satysfakcji. Jak wskazuje psycholog – Edward Deci, związana jest z autonomią, rozwojem i poczuciem celowości. Zewnętrzna z kolei, zdecydowanie bardziej popularna, to ta wiążąca się z nagrodą lub karą, która każe działać, by zdobyć nagrodę lub uniknąć kary, związana z systemem „marchewka albo kij”. W rzeczywistości szkolnej motywacji zewnętrznej odpowiadać będą między innymi oceny czy presja nauczycieli i rodziców.
Który z rodzajów motywacji jest lepszy?
Wspomniany już Edward Deci i Richard Ryan przeprowadzili w latach 70-tych eksperyment, w którym dwie grupy studentów otrzymały kostki Soma, przy pomocy których mieli rozwiązywać łamigłówki, otrzymawszy instrukcje mówiące, że biorą udział w badaniu na temat rozwiązywania problemów. Jedna z grup dostawała pieniądze za każde znalezione rozwiązanie, druga nie. Po upływie czasu na rozwiązywanie studenci mieli zostać jeszcze w pomieszczeniu. Okazało się, że w grupie, która nie dostawała wynagrodzenia za znalezione rozwiązania wielu studentów nadal starało się je znaleźć, natomiast studenci, którzy wynagrodzenie dostali dużo częściej zajmowali się czymś innym, na przykład czytaniem gazet. Ludzie, którym zaoferowano pieniądze przestali doświadczać wewnętrznej motywacji.
O czym to świadczy? Bynajmniej nie o tym, że nie należy płacić pracownikom! Raczej o tym, że metoda kija i marchewki działa i będzie działać tylko do pewnego momentu, a dużo lepszym motywatorem jest wewnętrzna potrzeba działania – chęć poznania odpowiedzi, ciekawość, satysfakcja z działania, czym wspomniane poczucie celowości i wagi podejmowanej czynności. Badania wskazują, że najlepsze osiągi mają pracownicy, którzy po spełnieniu warunku godziwej pracy, mają dużą autonomię przy wykonywaniu sowich zadań, odbierają zadania jako stymulujące i przyczyniające się do ich rozwoju, a przede wszystkim czują, że to co robią ma sens.
Jak to odnieść do zadań, które sami sobie powierzamy, na przykład do nauki?
Przede wszystkim na pewno łatwiej będzie zabrać się za zadanie, jeśli będziemy znali odpowiedź na pytanie – po co? Nie oszukujmy się wykonywanie niektórych zadań nigdy nie będzie przyjemne, ale jeśli czujemy, że to co robimy ma sens łatwiej jest się nie poddać. Poza tym ważne jest ustawienie poprzeczki na właściwym poziomie – zadania zbyt trudne bywają niesłychanie zniechęcające, z kolei zbyt łatwe mają mało sensu i szybko się nudzą. W końcu na pewno przyjemniej będzie, jeśli zachowamy pewną dozę autonomii, im więcej będziemy sami planować i wybierać, tym lepiej.
Co jeśli motywacja nie działa?
Pokładanie całej swojej nadziei w motywacji nie jest najrozsądniejsze, bo bywa ona bardzo kapryśna. Żeby uniknąć opierania się tylko na niej ważne jest zadbanie o systemy i nawyki. Gdy je mamy, automatycznie mniej jest zgubnych momentów, w których stawiamy sobie pytanie – telefon czy książka? Instagram czy trening? Jesteśmy przyzwyczajeni do robienia czegoś więc po prostu to robimy. Tak proste, ale takie trudne.
Źródła:
https://blog.deliveringhappiness.com/the-motivation-trifecta-autonomy-mastery-and-purpose
https://blog.deliveringhappiness.com/the-motivation-trifecta-autonomy-mastery-and-purpose